Indykpol AZS Olsztyn - Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3 (20:25, 25:17, 23:25, 25:22, 10:15)

Pierwszy set pojedynku lidera z wiceliderem był długo wyrównany, choć przez większą część odsłony minimalną przewagę utrzymywali goście (12:10, 20:17). W końcówce „Jurajscy Rycerze” powiększyli dystans, powstrzymując ataki Moritza Karlitzka w dwóch kolejnych akcjach i pewnie zamkykając seta.

W drugiej partii inicjatywę szybko przejęli gospodarze, a świetna gra Karlitzka i Pawła Halaby zarówno w ataku, jak i na zagrywce pozwoliła im odskoczyć na cztery punkty (10:6). Olsztynianie utrzymywali wysoką skuteczność, punktowali pewnie w ofensywie i serwowali asy – w całym secie zanotowali ich pięć przy zaledwie dwóch błędach. Efektowną akcją była końcówka przy prowadzeniu Indykpolu 23:16, kiedy Karlitzek zdobył punkt po trudnej piłce, a chwilę później Seweryn Lipiński zaserwował asa, ustalając wynik na 25:17 i doprowadzając do wyrównania stanu meczu.

Trzecia odsłona lepiej zaczęła się dla gości, którzy szybko wyszli na 3:0 i utrzymywali przewagę przez kilka minut. Gdy jednak znów dała o sobie znać znakomita dyspozycja zawodników Indykpolu w polu serwisowym, po dwóch zagrywkach Karlitzka zrobiło się 9:9. W środkowej części seta „Jurajscy Rycerze” odbudowali przewagę (17:14), lecz olsztynianie wyrównali (17:17), a decydujące okazały się ostatnie akcje. Blok Miłosza Zniszczoła na Halabie dał zawiercianom dwupunktową zaliczkę, którą dowieźli do końca – po ataku Bartłomieja Bołądzia.

Czwarta partia rozpoczęła się wyrównaną grą, ale gospodarze stopniowo budowali przewagę, głównie dzięki środkom – Lipiński zdobył dwa asy, a Paweł Cieślik zatrzymał Bołądzia w bloku (13:9). Aluron CMC Warta szybko odrobił straty po zagrywkach Miguela Tavaresa i bloku Bieńka na Hadravie (15:15), a w końcówce oba zespoły wymieniały potężne serwisowe ciosy (asy Halaby i Kyle’a Ensinga). Ostatecznie seta wygrali gospodarze.

W decydującym tie-breaku skuteczniejsi w ataku byli zawiercianie – po akcjach Bieńka i Russella wyszli na prowadzenie 6:3, a chwilę później błąd Halaby powiększył przewagę do 8:4. Olsztynianie nie zdołali odrobić strat, a piłkę meczową zdobył Bieniek (14:9). Spotkanie zakończyła nieudana zagrywka Łukasza Kozuba.

Energa Trefl Gdańsk - PGE GiEK SKRA Bełchatów 3:0 (25:17, 25:22, 25:21)

Początek spotkania należał do gdańszczan, którzy szybko złapali rytm i po serii wygranych akcji prowadzili 8:4. Bełchatowianie błyskawicznie odrobili straty (9:9) i przez dłuższy czas oglądaliśmy wyrównaną grę. W pierwszej partii Trefl prezentował się lepiej w ofensywie i skuteczniej pracował blokiem, ale o losach seta przesądziła zagrywka. Od stanu 18:16 gospodarze całkowicie przejęli inicjatywę, wygrywając aż sześć akcji z rzędu. Tobias Brand popisał się trzema asami serwisowymi, a błąd zagrywki Skry zamknął pierwszą odsłonę.

Drugą odsłonę Trefl otworzył jeszcze mocniej – po asie Piotra Orczyka prowadził 5:1. Skra szybko doprowadziła do remisu (7:7), jednak gospodarze ponownie narzucili swoje warunki, budując wyraźną przewagę (13:7). Po dobrej zmianie Bartosza Krzysiaka goście zaczęli odrabiać straty i złapali kontakt (14:13), a w końcówce doprowadzili nawet do remisu po punktowym bloku (21:21). Decydujące akcje należały jednak do gdańszczan – dwa błędy własne Skry zostały bezlitośnie wykorzystane, a Tobias Brand atakiem po bloku zakończył seta (25:22). Choć bełchatowianie byli skuteczniejsi w ataku i lepiej przyjmowali, aż jedenaście błędów własnych przekreśliło ich szanse.

Trzeci set był najbardziej wyrównany – żadna z drużyn nie potrafiła wypracować wyraźnej przewagi, a wynik długo oscylował wokół remisu (8:8, 16:16). Kluczowe rozstrzygnięcia zapadły w końcówce. Przy stanie 21:21 goście dotknęli siatki, co dało Treflowi przewagę. Gospodarze poszli za ciosem – punktowy blok, skuteczny atak Piotra Orczyka oraz as serwisowy Tobiasa Branda przypieczętowały zwycięstwo gdańszczan.

Asseco Resovia Rzeszów - Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa 3:1 (25:19, 25:22, 27:29, 25:19)

Po spokojnym, wyrównanym otwarciu (6:6) inicjatywę zaczęli przejmować siatkarze z Rzeszowa. Najpierw zbudowali niewielką przewagę (11:9), a następnie konsekwentnie ją powiększali (14:10, 18:12). Gospodarze grali pewniej w ataku, dokładali punkty blokiem i zagrywką, a w końcówce asem popisał się Karol Butryn (22:16). Premierową odsłonę Resovia zamknęła bez większych problemów, a ostatni punkt zdobył skutecznym atakiem Klemen Cebulj.

Drugi set rozpoczął się lepiej dla gości (1:3), lecz seria zagrywek Karola Butryna szybko odwróciła sytuację (7:3). Od tego momentu rzeszowianie kontrolowali przebieg gry, utrzymując bezpieczny dystans (14:9, 19:13). Drużyna spod Jasnej Góry w końcówce zerwała się jeszcze do walki, zmniejszając straty najpierw do trzech punktów (21:18), a po asie Jakuba Kiedosa nawet do dwóch (23:21). Resovia nie pozwoliła jednak na więcej – Artur Szalpuk skutecznym atakiem zakończył seta.

W trzeciej partii przez dłuższy czas żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli. Goście na moment wyszli na prowadzenie po dwóch asach Bartłomieja Lipińskiego (7:9), lecz odpowiedzią Resovii była seria pięciu punktów z rzędu (14:11). Chwilę później gospodarze znów stracili rytm, co pozwoliło rywalom doprowadzić do remisu (16:16). Emocjonująca końcówka przyniosła grę na przewagi – Karol Butryn dał Resovii piłkę meczową (24:23), ale Milad Ebadipour wyrównał. Ostatecznie to goście okazali się skuteczniejsi, a Bartłomiej Lipiński trzecim setbolem, obijając blok, przedłużył spotkanie.

Czwarta odsłona od początku układała się pod dyktando rzeszowian. Szybko zbudowali solidną zaliczkę (5:1 po asie Marcina Janusza), a choć rywale na moment złapali kontakt, środkowa część seta należała już zdecydowanie do Resovii (13:9, 17:11). Gospodarze pewnie zmierzali po zwycięstwo w całym meczu. Przyjezdni obronili jeszcze trzy piłki meczowe, lecz przestrzelona zagrywka zakończyła rywalizację.

Barkom Każany Lwów - JSW Jastrzębski Węgiel 0:3 (19:25, 17:25, 23:25)

Pierwszy set szybko ustawił się po myśli siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Już po serii punktów od stanu 6:5 do 6:10 goście przejęli kontrolę i nie pozwolili Barkomowi na odrobienie strat. Jastrzębianie imponowali skutecznością w ataku, a rywale dodatkowo utrudniali sobie zadanie, notując aż jedenaście błędów własnych. W środkowej fazie seta przewaga rosła (8:14, 12:18), a końcowe słowo należało do gospodarzy – ostatni punkt padł po przestrzelonej zagrywce lwowian.

W drugim secie początkowo oglądaliśmy wyrównaną walkę (11:11), lecz z czasem znów przewagę uzyskali goście. Po asie Antona Brehme objęli prowadzenie 11:13 i konsekwentnie utrzymywali dystans (13:17, 15:20). Końcówka seta należała do jastrzębian, którzy popisali się punktową serią przy zagrywkach Michała Gierżota, m.in. dwoma asami. Wynik ostatecznie ustalił blok Brehme.

Trzecia partia rozpoczęła się podobnie jak poprzednie – minimalna przewaga Jastrzębskiego Węgla (1:4, 6:8). Goście długo kontrolowali wydarzenia na parkiecie, choć Barkom próbował odrobić straty, wygrywając serię od 14:17 do 18:17. Ostatecznie decydujące akcje należały do podopiecznych trenera Andrzeja Kowala. Michał Gierżot zdobył dwa kluczowe punkty (20:23), Mousse Gueye odpowiedział asem, ale zepsuł kolejną zagrywkę, co dało Jastrzębskiemu Węglowi piłkę meczową (22:24). Kolejny błąd przypieczętował zwycięstwo gości.

Ślepsk Malow Suwałki - InPost ChKS Chełm 3:0 (25:23, 25:18, 25:18)

Pierwszy set rozpoczął się wyrównaną wymianą punktów, z minimalną przewagą przechodzącą z jednej strony na drugą – najpierw prowadzenie objęli suwalczanie (10:8), chwilę później goście (12:14). Decydująca dla losów tej partii okazała się seria punktów przy zagrywkach Jana Nowakowskiego, która dała gospodarzom przewagę (19:15). ChKS nie odpuszczał i w końcówce doprowadził do kontaktu po asie Remigiusza Kapicy (23:22), jednak Ślepsk utrzymał inicjatywę i ostatni punkt zdobył Asparuhow.

W drugiej odsłonie lepiej zaczęli przyjezdni (5:8), ale gospodarze szybko odrobili straty i przez chwilę wynik oscylował wokół remisu. Kluczowy fragment seta należał do Ślepska, które wypracowało przewagę trzech oczek (19:16) i konsekwentnie ją utrzymało. Drużyna gospodarzy skuteczniej punktowała w ataku, popełniała mniej błędów i dołożyła punkty blokiem – ostatni z nich zakończył seta.

Trzecia partia od początku należała do Ślepska, które narzuciło wysokie tempo gry. Henrique Honorato popisał się trzema asami serwisowymi i gospodarzom udało się wypracować wyraźną przewagę (7:3, 12:7, 18:11). Przyjezdni próbowali zmniejszyć stratę – asa posłał Remigiusz Kapica (18:14) – ale Suwałczanie szybko odzyskali kontrolę. Punktowy blok dał im piłkę meczową (24:16), a końcowy atak Bartosza Filipiaka przypieczętował pewną wygraną Ślepska.

Cuprum Stilon Gorzów - BOGDANKA LUK Lublin 2:3 (25:23, 25:27, 25:20, 20:25, 12:15)

Pierwszy set od samego początku układał się po myśli gospodarzy z Gorzowa, którzy szybko wypracowali przewagę (7:5). Kluczową bronią w tej partii była zagrywka – dwoma asami popisał się Chizoba Neves (11:8), a punktową dorzucił Mateusz Maciejewicz (16:12). Choć lublinianie w końcówce zmniejszyli dystans do jednego oczka (20:19), inicjatywa pozostała po stronie gospodarzy. Mathis Henno wywalczył piłkę setową (24:22), a końcowy punkt zdobył Neves.

Drugi set lepiej rozpoczęli siatkarze Cuprum Stilonu (7:3), lecz mistrzowie Polski szybko wyrównali dzięki blokom Wilfredo Leona (11:11) i od tego momentu trwała wyrównana walka. Końcówka przyniosła minimalną przewagę przyjezdnym, którzy mieli piłkę setową przy stanie 22:24. Gorzowianie doprowadzili do gry na przewagi, ale ostatecznie lepsi okazali się goście, a decydujące akcje rozstrzygnął Mateusz Malinowski.

Trzecia partia długo była wyrównana, a w środkowej części seta goście zyskali chwilową przewagę (11:13). Później inicjatywę przejęli gorzowianie, szybko wyrównali i odskoczyli na kilka punktów (20:17). Skuteczny atak i pewna gra blokiem pozwoliły dowieźć przewagę do końca, a ostatnie akcje ponownie zakończył Neves.

W czwartym secie mistrzowie Polski od początku narzucili swoje tempo (0:3, 6:9). Gorzowianie nie potrafili nawiązać skutecznej walki, popełniali błędy i tracili punkty zarówno w ataku, jak i w polu serwisowym. Goście utrzymywali wyraźną przewagę (11:15, 14:19), a pierwszego asa w tej partii posłał Malinowski, zapewniając piłkę setową (19:24). Ostatecznie błąd serwisowy gospodarzy zakończył seta doprowadzając do tie-breaka.

W decydującym secie przewagę uzyskali siatkarze Bogdanki – dwa asy Leona dały im prowadzenie 4:7. Przy zmianie stron różnica wynosiła dwa punkty (6:8), a gospodarze zdołali wyrównać po punktowym bloku (12:12). Kluczowe akcje padły jednak łupem mistrzów Polski – blok, autowy atak rywali i kolejny punktowy serwis Leona przesądziły o wygranej gości.

PGE Projekt Warszawa - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:23, 25:16, 21:25, 25:20)

Pierwsza partia rozpoczęła się od przewagi stołecznej drużyny (9:5), ale w środkowej fazie seta PGE Projekt zdołał odwrócić wynik na swoją korzyść (14:16). Obie ekipy toczyły wyrównaną rywalizację, a losy seta rozstrzygnęły się dopiero przy stanie 23:23. Goście popełnili błąd w zagrywce, a decydujący punkt zdobył Jurij Semeniuk.

W drugiej odsłonie dominowali gospodarze, którzy błyskawicznie odskoczyli (5:0, 7:1). PGE Projekt odrobił część strat (13:11), lecz dalsza część seta przebiegała pod dyktando drużyny ze stolicy. Skuteczniejsza w ataku i pewniejsza w bloku i zagrywce, kontrolowała wydarzenia na boisku. Po asie Linusa Webera było 18:12, a następnie 22:15. Dwa ostatnie punkty zdobył Bartosz Bednorz – najpierw atakiem po bloku rywali, a później uderzeniem z drugiej linii.

Trzecia partia rozpoczęła się wyrównaną grą (9:9), po czym ZAKSA zdobyła cztery punkty przy zagrywkach Rafała Szymury (9:13). Kędzierzynianie utrzymywali przewagę, skutecznie punktując w ataku (15:20). W końcówce gospodarze próbowali zmniejszyć różnicę do dwóch oczek (20:22), lecz ZAKSA dowiozła wynik do końca – piłkę setową wywalczył Kamil Rychlicki, a po chwili przeciwnicy dotknęli siatki.

W czwartej partii inicjatywę szybko przejęli stołeczni siatkarze (5:2 po asie Jakuba Kochanowskiego, 9:5). W środkowej części seta odskoczyli na znaczną przewagę (15:8), a ZAKSA próbowała odrobić straty – kilka punktów zdobył Kamil Rychlicki, a goście złapali kontakt (18:17). Gospodarze odpowiedzieli serią trzech skutecznych ataków Bartosza Bednorza (22:17), który wywalczył także piłkę meczową. Spotkanie zakończył Linus Weber kiwką za blok, przypieczętowując zwycięstwo stołecznej drużyny.